Sebastian Bożenko: „Przed nikim się nie położymy” [WYWIADOWNIA #27]

Sebastian Bożenko, rozgrywający WKS-u Śląsk II Wrocław był dwudziesty siódmym gościem naszej Wywiadowni. W krótkiej rozmowie opowiedział o przygotowaniach do jutrzejszego meczu we wrocławskiej Kosynierce ze Startem II Lublin. Ponadto dowiecie się też jak wyglądały jego początki z koszykówką oraz jak zapamiętał swój debiut w Energa Basket Lidze. Zapraszam do lektury.

Nikodem Borek (Projekt Kosz): Witam Cię Sebastian. Opowiedz nam na początek jak idą przygotowania do niedzielnego meczu ze Startem II Lublin?

Sebastian Bożenko (WKS Śląsk II Wrocław): Przygotowania do meczu z drużyną z Lublina przebiegają bardzo dobrze i intensywnie. Chcemy wygrać kolejny mecz i na pewno w niedziele będziemy na to przygotowani. Chcemy po raz kolejny zaprezentować się z dobrej strony.

Jak odnajdujesz się w roli kapitana rezerw Śląska? Nie da się ukryć że to dość odpowiedzialna funkcja.

Zgadza się. Rola kapitana w Śląsku Wrocław, mimo że jest to zespół rezerw jest bardzo odpowiedzialną funkcją. Staram się z niej wywiązywać w jak najlepszy sposób. W tym sezonie jestem jednym z najbardziej doświadczonych graczy, więc chcę pomóc chłopakom zarówno na parkiecie jak i poza nim. Ważne jest dla mnie zaufanie pośród graczy, więc często z każdym rozmawiam indywidualnie i staram się spajać to wszystko w całość, żebyśmy byli prawdziwym zespołem, a nie zbiorem indywidualności.

Jak układa Ci się współpraca z trenerem Marcinem Grygowiczem?

Ze szkoleniowcem Grygowiczem przed tym sezonem nie miałem styczności zawodowo. Znaliśmy się prywatnie, jednak praca na linii trener-zawodnik to inna sprawa. Na ten moment mogę powiedzieć, że nasza współpraca układa się bardzo dobrze, dużo rozmawiamy, trener wymaga ode mnie bycia jednym z liderów drużyny, dostaje dużo wskazówek w tym aspekcie, jak również dotyczących bycia kapitanem tego zespołu.

Masz jakieś konkretne indywidualne założenia na ten sezon czy skupiasz się jedynie na wyniku drużyny?

Przede wszystkim skupiam się na wyniku drużyny. Chciałbym żeby zawodnicy, dla których jest to pierwszy sezon w 1 Lidze zrobili krok do przodu. Po raz kolejny chcemy awansować do play-off. Będzie to ciężkie zadanie, jednak my przed nikim się nie położymy, więc spotkania z nami to dla wszystkich będzie ciężka przeprawa. Indywidualnie, również chciałbym zrobić postęp z zeszłego sezonu, być stabilnym punktem tej drużyny, chcę brać odpowiedzialność za wyniki.

Wróćmy na chwilę do twoich początków grania w koszykówkę, jak one wyglądały?

Moje początki z koszykówką to czasy podstawówki, na szkolnych zajęciach, które były po prostu sposobem na wyładowanie się i spędzanie wolnego czasu. Później brałem udział w międzyszkolnych zawodach i tam zauważył mnie trener Wojciech Porębski. Zacząłem trenować w klubie z chłopakami z mojego rocznika u trenera Konrada Drzyżdżyka, w gimnazjum mieliśmy klasę sportową. Po gimnazjum chciałem pójść do SMS Cetniewo, jednak nie udało się. Dowiedział się o mnie trener Jankowski, który sprowadził mnie do Wrocławia. Można powiedzieć, że to dzięki jemu zawdzięczam całą późniejszą przygodę z koszykówką.

Czy przed sezonem były jakieś konkretne oferty transferowe nad którymi długo myślałeś?

Tak, miałem kilka konkretnych ofert z klubów z 1 ligi. Jednak z różnych przyczyn, nie doszło finalnie do zmiany klubu. Moja dziewczyna zawsze mi powtarza, że wszystko jest po coś. Tak też do tego podchodzę i z optymizmem patrzę na ten sezon.

Na co szczególnie zwracał uwagę trener Grygowicz przed spotkaniem z AZS AGH Kraków, na co kładł największy nacisk?

Trener przede wszystkim zwracał uwagę na to byśmy byli skoncentrowani na swoich założeniach oraz na tym czego wymaga się od młodych zawodników – poświęcenie i determinacja od początku do końca spotkania.

Macie jakiś konkretny cel na ten sezon czy najważniejsze jest ogrywanie młodych graczy na poziomie seniorskim?

Głównym celem oczywiście jest to, by młodzi gracze zrobili jak największy postęp i dobijali się do ekstraklasy, takie jest założenie drużyny rezerw Śląska Wrocław, ale żeby to się wydarzyło, trzeba myśleć o zwycięstwach i chcieć zwycięstw. Tak do tego podchodzimy i tak jak już wspominałem, chcielibyśmy awansować do play-off, nie będzie to łatwe zadanie, ale trzeba sobie stawiać wysokie cele.

Jak wspominasz swój debiut w Energa Basket Lidze?

Swój debiut wspominam z uśmiechem na twarzy. Nie było to łatwe spotkanie, ale „pierwsze koty za płoty”. Byliśmy w Lublinie drużyną pierwszoligową, więc dla większości był to debiut i każdy chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Chciałbym żeby spotkań w EBL było w moim CV zdecydowanie więcej.

Jaką największą różnice zauważyłeś między rozgrywkami Energa Basket Ligi a Suzuki 1 Ligi?

Największą różnice jaką odczułem od razu, była intensywność. Gra się tam szybciej i dużo bardziej fizycznie. Trzeba być do tego dobrze przygotowanym. W ekstraklasie nikt nie odpuszcza.

Zapomnijmy na chwilę o koszykówce. Co najbardziej podoba Ci się we Wrocławiu i w jaki sposób spędzasz czas wolny?

Mogę śmiało powiedzieć, że Wrocław podoba mi się w całej okazałości. Jestem tutaj już ósmy rok, traktuje to miasto jak drugi dom. Jest to dla mnie idealne miasto do życia. Niczego tutaj nie brakuje. W wolnym czasie po prostu odpoczywam, lubię wypić dobrą kawę i smacznie zjeść. Kino też jest dobrym sposobem na spędzanie wolnego czasu.

Jak zareagowali Twoi najbliżsi, gdy dowiedzieli się, że postawiłeś na koszykówkę?

Nie byli zdziwieni, bo nie stało się to z dnia na dzień. Od początku bardzo lubiłem koszykówkę i nie odpuszczałem treningów. Czerpałem z nich sporo radości i satysfakcji już jak byłem w gimnazjum. Wiedzieli, że chce kontynuować tą przygodę i dalej się rozwijać. Oczywiście nie była to lekka przeprawa, pojawiały się przeszkody, ale to jest nieuniknione. We wszystkim co robisz, zawsze jest pod górkę, a ja po prostu nie lubię się poddawać.

Spotkanie z dotychczasowej kariery, której najbardziej zapadło Ci w pamięci to…?

Zawsze wspominam mecz z sezonu 2018/2019, gdzie nie miałem za dużo szans na granie w 1 Lidze. Jednak przez kilka problemów kadrowych po nowym roku dostałem szansę od trenera Hyżego w Kutnie, gdzie w 18 minut rzuciłem 19 punktów. Byłem wtedy z siebie bardzo zadowolony i miałem lekką satysfakcję, że pokazałem trenerowi, że zasługuje na więcej minut. Oczywiście rozumiałem wtedy swoją sytuacje. Pozdrawiam trenera Radosława, z którym do dziś mamy dobre relacje. Był to bardzo fajny sezon, same dobre wspomnienia. Przytoczę jeszcze jedną śmieszną anegdotę. Sezon, w którym robiliśmy awans z 2 do 1 ligi, wygrywamy mecz ligowy +20, trener Tomczyk pyta trenera Krzykałę: „Wpuszczamy Bożenę na boisko?” Odpowiedź trenera: „Nie, nie jeszcze za wcześnie”, do dziś bardzo mnie to bawi. Teraz z trenerem Jackiem wspominamy wspólne sezony przy kawce, kto wtedy by o tym pomyślał.

Od którego zawodnika nauczyłeś się najwięcej na parkiecie?

Myślę, że dla mnie byli to na pewno Robert Skibniewski i Norbert Kulon. W sezonie, w którym byliśmy razem w zespole. Dzięki Robertowi, teraz inaczej patrzę na różne sytuacje na boisku, dzielił się swoim ogromnym doświadczeniem. U Norberta zwracałem uwagę na charakter, zadziorność i presję jaką wywierał w ataku i obronie.

Dzięki Sebastian za poświęcony czas, życzę powodzenia w najbliższych ligowych spotkaniach!

Dziękuje bardzo, pozdrawiam i do zobaczenia na koszykarskich parkietach.

fot. Dawid Wójcikowski
Nikodem Borek

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *