Dziki zdobywają Milenium, spokojne zwycięstwo GKS-u

Dziki Warszawa w sobotniej potyczce na szczycie 14.kolejki pokonuje na wyjeździe Sensation Kotwicę Kołobrzeg. Okazałe zwycięstwa odnotowali zawodnicy PGE Turowa Zgorzelec, a także GKS-u Tychy.

Start II Lublin – PGE Turów Zgorzelec 87:129 STATYSTYKI

Zgorzelczanie lepiej weszli w tą rywalizację dzięki trójkom Krzysztofa Jakóbczyka, a także Szymona Pawlaka. Lublinianie nie byli wobec rywali dłużni i za sprawą celnych trafień Noberta Ziółko, Sebastiana Waldy, a także Michała Grzesiaka sumiennie nadrabiali straty. Przed końcem premierowej odsłony lublinianom udało się dwukrotnie wyjść na minimalne prowadzenie, ale tą część zamknął trafieniem z półdystansu Mikołaj Styczeń (28:29).

Kluczem do zwycięstwa podopiecznych Pawła Turkiewicza okazały się bowiem dwie kolejne części. Turów od stanu 37:33 zrobił czternastopunktowy run za sprawą następnych punktów Pawlaka, Jakóbczyka oraz Pruefera. Pod koniec pierwszej połowy ciężar gry lublinian spoczywał na Ziółce, a nadal skutecznie pod koszem aplikowali Pruefer z Adamczykiem. Do przerwy Turów wygrywał piętnastoma punktami.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Zgorzelczanie kontynuowali swą fenomenalną grę w ataku, wygrywając drugą połowę 69:42, a końcowo także całą konfrontację 129:87. Fundamentem do zwycięstwa Turowa był trzon zespołu. Szymon Pawlak zainkasował 33 punkty i 8 zbiórek, a Arkadiusz Adamczyk dopisał 29 punktów, 4 asysty i 4 zbiórki. W lubelskim zespole 21 punktów uzyskał Norbert Ziółko.

Sensation Kotwica Kołobrzeg – Dziki Warszawa 62:67 STATYSTYKI

Kołobrzeżanie jako pierwsi uzyskali kilkupunktowe prowadzenie po trójce Jamesa Washingtona, a także półdystansie Mikołaja Kurpisza. Jednak stołeczni szybko nadrobili straty, a dzięki celnemu lay-upowi Grzegorza Grochowskiego wyszli nawet na minimalne prowadzenie (10:12). Do końca tej części wynik przechodził z rąk do rąk trzy razy. Ostatecznie premierowa odsłona zakończyła się remisem (16:16). W drugiej części zespołom udzielała się lepsza gra w obronie niż w ataku. Jednak stołecznym udało się odskoczyć na parę „oczek” po udanych rzutach Grochowskiego i Komendy. Oba zespoły w drugiej kwarcie zdołały wspólnie rzucić 17 punktów, lecz o trzy „oczka” więcej do przerwy mieli zawodnicy Krzysztofa Szablowskiego (23:26).

Na początku trzeciej kwarty po trójce dla swoich ekip trafili Washington, a także Grochowski. Później miejscowym na parę chwil przestał działać celownik zza łuku. Tę okazję wykorzystali stołeczni dzięki punktom Michała Aleksandrowicza oraz Maksymiliana Motela (29:34). Pokrótce Damian Pieloch trafił zza linii 6,75m, a zaraz za nim swoje „trzy grosze” dopisali Piotr Śmigielski, a także James Washington. Rękę na pulsie w warszawskiej drużynie mieli Bartosz, Czujkowski oraz Komenda, trafiając punkty spod obręczy. Dziki po półgodzinnej grze wciąż prowadziły, ale różnicą tylko dwóch punktów (42:44).

Warszawianom na początku czwartej partii udało się odskoczyć na sześć punktów, gdy spod tablicy zapunktował ich nowy nabytek, Marcus Azor oraz Mateusz Bartosz. „Czarodzieje z Wydm” zareagowali na to dziesięciopunktowym serialem, który po trójce Pawła Dzierżaka dał im czteropunktową zaliczkę (54:50). Dziki zrehabilitowali się miejscowym, odpowiadając serią 9:0, która po koszu Aleksandrowicza dała im pięciopunktowy bufor bezpieczeństwa. Pieloch oraz Washington wlali na 24,7 sekundy nadzieję na odwrócenie losów pojedynku dla Kotwicy (62:65). W kluczowym momencie Pieloch przestrzelił z dystansu, a w kontrze punkty na dobicie gospodarzy zdobył Motel. Ostatecznie Dziki Warszawa triumfują w kołobrzeskiej hali Milenium 67:62.

Po 12 punktów dla Dzików rzucili Alan Czujkowski, a także Rafał Komenda. Dla Kotwicy 22 punkty trafił Damian Pieloch, James Washington dodał 19 punktów i 5 zbiórek.

GKS Tychy – AZS AGH Kraków 94:73 STATYSTYKI

Rywalizacja w Tychach była na początku dość wyrównana – było to możliwe dzięki celnym rzutom Piotra Wieloch i Andrzeja Krajewskiego, a po drugiej stronie Szymona Sobiecha i Wojciecha Leszczyńskiego. W późniejszym fragmencie na większą zaliczkę wyszli tyszanie po wolnych Patryka Kędla i następnych punktach Krajewskiego. Jednak po trójce Szymona Szmita i koszu Pawła Zmarlaka krakowianie tracili cztery punkty do Trójkolorowych. Po rzutach wolnych Krajewskiego i punktach spod obręczy Karola Nowakowskiego, GKS prowadził po 10 minutach 22:14.

Krajewski wraz z Koperskim drugą partię otworzyli od punktów spod tablicy, ale tym samym zagraniem odpłacił się Zmarlak, a nieco później Szmit. Po następnych punktach z pomalowanego pola Zmarlaka przewaga miejscowych stopniała do pięciu „oczek”. Potem do akcji włączył się solidny Patryk Stankowski, aplikując krakowskim obrońcom dwanaście punktów. Dzięki dobremu fragmentowi gry 22-letniego rozgrywającego gospodarze prowadzili zasłużenie po pierwszej połowie 47:33.

Po dłuższej pauzie korzystny wynik dla Tych sumiennie podwyższali Kędel, Koperski, Krajewski, a także Mąkowski i Stankowski. Krakowianie odpowiadali jedynie pojedynczymi zrywami w ataku Zmarlaka, Leszczyńskiego, Dyrdy czy Wydry. Ostatecznie na wiele się to zdało, gdyż podopieczni Tomasza Jagiełki kontrolowanie wszystkie wydarzenia na własnym terytorium. Obraz nie uległ zmianie także w decydującej części, która zakończyła się remisem (27:27). Koniec końców GKS Tychy pewnie pokonał AZS AGH Kraków 94:73.

Patryk Stankowski zainkasował dla GKS-u 18 punktów. Dla AZS-u AGH 19 punktów zaaplikował Szymon Szmit.

red.

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *