Łukasz Kuczyński: „Mamy tutaj bardzo fajny kolektyw z aspiracjami do walki o najwyższe cele co mnie cieszy…” [WYWIADOWNIA #1-5]

Nasza redakcja postanowiła udać się na Podlasie. O swoim pierwszym kontakcie z koszykówką, zakończonym sezonie KKS-u Tur Basket Bielsk Podlaski oraz zmianach w ostatnich kilku latach na drugoligowych boiskach porozmawialiśmy z kapitanem ekipy z Bielska Podlaskiego, Łukaszem Kuczyńskim. Zapraszamy do przeczytania lektury.

Redakcja: Cześć Łukaszu. Na początku opowiedz jak spędzasz czas wolny po zakończonym sezonie w 2 lidze?

Łukasz Kuczyński: Witam serdecznie. Praca zawodowa, podróże, generalnie bardzo lubię aktywnie spędzać czas wolny.

R: Opowiedz nam o swoich pierwszych krokach postawionych na koszykarskich parkietach – kto pokierował Cię w stronę tej dyscypliny?

Ł.K.: Moja przygoda z koszykówka zaczęła się od rodziny. Basketem zaraził mnie brat, to były czasy ery Michela Jordana, strasznie jarałem się oglądając NBA w tv, na początku było to osiedlowe boisko na asfalcie J co następnie przeniosło się w profesjonalne granie, które trwa do dnia dzisiejszego.

R: Od wielu lat jesteś jednym z czołowych zawodników KKS-u Tur Basket Bielsk Podlaski, lecz jeśli spojrzymy w Twoje koszykarskie CV miałeś małe epizody w Bydgoszczy oraz Białymstoku. Opowiedz, co Cię skłoniło, aby na dobre związać się z zespołem z Bielska Podlaskiego?

Ł.K.: Dokładnie miałem krótki epizod w drużynie z Białegostoku, walczyliśmy wówczas w 3 lidze. Bardzo miło wspominam sezon w Bydgoszczy, super drużyna, mega atmosfera, poznałem mnóstwo pozytywnych ludzi, z którymi mam kontakt do dnia dzisiejszego, nie mogło się to skończyć inaczej, wywalczyliśmy wtedy awans do 1 Ligi, sprawy tak się potoczyły, że wróciłem na Podlasie. Ale nie żałuje. Mamy tutaj bardzo fajny kolektyw z aspiracjami do walki o najwyższe cele co mnie cieszy… Przede wszystkim jest to klub z mojego rodzinnego miasta, dzięki temu mam możliwość robienia tego, co kocham i bycia tak naprawdę „w domu”.

R: W ciągu kilku ostatnich lat miałeś ogromną przyjemność pracować z wieloma szkoleniowcami – którzy to byli i jak ich wspominasz?

Ł.K.: Rzeczywiście, miałem przyjemność pracować z wieloma szkoleniowcami. Może nie będę już ich wymieniał, ale każdy na pewno wniósł coś nowego do mojej kariery zawodowej, każdy trener ukształtował w jakiś sposób mój charakter, dołożył swoją cegiełkę wiedzy o baskecie i na pewno włożyli w to dużo serca, za co jestem im wdzięczny.

R: Który z meczów w swojej dotychczasowej karierze wspominasz najlepiej, a o którym chciałbyś zapomnieć?

Ł.K.: Szczególnie zapadł mi w pamięć mecz, kiedy graliśmy play-offy z drużyną z Kielc. Po bardzo emocjonującym meczu wygraliśmy to spotkanie, a mi dzięki wsparciu całej drużyny udało się rzucić 50 punktów. Każdy mecz to inna historia, zarówno te lepsze i te gorsze w jakimś stopniu zawsze pozostają w naszej pamięci.

R: Zakończony sezon rozgrywany był w dobie pandemii, gdzie kibice nie mogli wejść na trybuny koszykarskich hal. Czy Twoim zdaniem na przekroju całego sezonu brakowało tego aspektu?

Ł.K.: Bardzo brakowało kibiców, ich wsparcia, tej atmosfery, nieraz kibice są jak 6 zawodnik, potrafią dodać sił, a swoim dopingiem „ponieść” drużynę do zwycięstwa, dlatego ich brak był naprawdę bardzo odczuwalny. Ciężko było się do tego przyzwyczaić, ale mam nadzieję, że od przyszłego sezonu już wszystko powróci do normy i będziemy mogli się cieszyć halami pełnymi kibiców!

R: Wasza ekipa powtórzyła sukces z sezonu 2018/2019, w którym awansowaliście do najlepszej ósemki. W zakończonej kampanii byliście o krok od napisania kolejnej pięknej historii, lecz w decydującym meczu ulegliście graczom AZS-u AGH Kraków różnicą siedmiu punktów. Powiedz nam, czego zabrakło, aby to zawodnicy Tura byli w tej najlepszej czwórce?

Ł.K.: Uważam, że zabrakło nam szczęścia, bo resztę mieliśmy, umiejętności, super zawodników z wysokim IQ koszykarskim, zacięcie, wolę walki. Było wszystko, a jednak, mimo to wyszliśmy przegrani z tego pojedynku. Ale to jest sport raz się wygrywa raz się przegrywa. W Tym przypadku akurat my byliśmy w tej gorszej sytuacji, ale jak to się mówi co nas nie zabije, to nas wzmocni i wierzę, że w przyszłym sezonie namieszamy sporo w tej lidze i w końcu będzie ten upragniony awans na zaplecze ekstraklasy!

R: Jak według Ciebie zmienił się basket na drugoligowych boiskach w ciągu ostatnich kilku lat?

Ł.K.: Każdy sezon w drugiej lidze jest inny. Co roku jest dużo drużyn z ambicjami na awans.
 Z perspektywy czasu, patrząc uważam, że dobrych kilka lat temu poziom 2 ligi był wyższy, natomiast tegoroczny również był naprawdę dobry. Miałem przyjemność rywalizować z wieloma zawodnikami, którzy z powodzeniem poradziliby sobie na wyższym szczeblu rozgrywek.

R: Masz już prawie 36 lat na swoim karku, lecz od wielu lat jesteś w bardzo wysokiej dyspozycji. Jak długo będziemy mogli podziwiać Łukasza Kuczyńskiego na drugoligowych boiskach?

Ł.K.: Myślę, że dopóki będę miał siły i oczywiście zdrowie, jak również będę czuł, że jestem przydatny i potrafię coś wnieść do drużyny to zamierzam grać jak najdłużej. Bo chęć rywalizacji, chęć wygrywania, te wszystkie emocje, które towarzyszą w trakcie meczów z tego nie da się wyleczyćJ

R: Czego sobie oraz całej ekipie życzysz w przyszłym sezonie ligowym?

Ł.K.: Życzyłbym sobie i kolegom z drużyny dużo zdrowia, radości z gry, żeby koszykówka była tym, co kochamy, a także życzyłbym upragnionego awansu do 1 Ligi z KKS TUR Basket Bielsk Podlaski 

R: Dziękujemy za rozmowę, życzymy wszystkiego dobrego i spełnienia swoich marzeń.

Ł.K.: Dziękuje. Pozdrawiam Wszystkim zawodników oraz miłośników koszykówki.

fot. bielsk.eu/ K.Jankowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *