W sobotnim dniu 9 kolejki Energa Basket Ligi Legia Warszawa i Śląsk Wrocław wygrali swoje mecze, natomiast Twarde Pierniki sensacyjnie pokonały mistrzów Polski – Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Legia Warszawa 76:83
Spotkanie na początku wydawało się być dość wyrównane, jednak punkty Raymonda Cowelsa pozwoliły odskoczyć na pięciopunktowe prowadzenie. Wynik po pierwszej kwarcie ustalił celnym rzutem za dwa punkty Dariusz Wyka i po 10 minutach gry Legia prowadziła z Astorią 23:14. W drugiej kwarcie Klavs Cavars rozkręcał się z minuty na minutę i zmniejszył straty zespołu na osiem punktów. Ostatecznie po dwóch kwartach mieliśmy 30:37 dla drużyny Wojciecha Kamińskiego. W drugiej połowie Astoria wróciła do gry i celne trafienia Washupa i Nizioła pozwoliły Astorii jeszcze pomyśleć o zwycięstwie. Po 30 minutach gry na parkiecie bydgoskim Legia prowadziła z rywalami 59:57. Czwarta odsłona to rewelacyjna gra Grzegorza Kamińskiego, który cztery razy trafił za trzy z rzędu i dobrze rozumiał się z kolegami na parkiecie. Wynik spotkania ustalił celnymi rzutami wolnymi Strahinja Jovanovic i ostatecznie to zespół ze stolicy pokonał zespół trenera Artura Gronka 83:76.
Najskuteczniejszym zawodnikiem w zespole zwycięskim był Grzegorz Kamiński. Młody Polak zdobył w tym spotkaniu aż 23 punkty. W zespole gospodarzy wyróżnili się Klavs Cavars – 18 punktów i Jakub Nizioł – 15 punktów.
autor: AP
WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 77:67
- Był to bardzo ważny mecz dla obu zespołów. Śląsk szybko chciał zmazać porażkę w Eurocupie, a Trefl po ostatnich dwóch porażkach w lidze z zespołami z Ostrowa Wielkopolskiego oraz z Bydgoszczy chciał wrócić na zwycięską ścieżkę. Lepiej w mecz weszli zawodnicy trenera Stefańskiego. Po celnym rzucie trzypunktowym Karola Gruszeckiego prowadzili już 6:13. W zespole z Wrocławia sytuację starali zmienić Kerem Kanter oraz Aleksander Dziewa. Po trójce Aleksandra pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 14:20 Zawodnicy trenera Urlepa dobrze otworzyli kolejną cześć meczu i po drugim trafionym rzucie trzypunktowym zbliżyli się do sopocian na cztery punkty (20:24). Od tego momentu Trefl zaliczył serie 10:0 i po celnym rzucie Frankego na tablicy wyników widniał wynik 20:34. Pod koniec pierwszej połowy sytuacja się odwróciła i to Śląsk zanotował serie 11:1, zmniejszając straty do 5 oczek. Wynik do przerwy – 38:33 dla Trefla.
- Trzecia kwarta wydawała się być najbardziej wyrównaną częścią meczu. Sopocianie kontrolowali tempo gry oraz wynik meczu. Po ładnym wjeździe na kosz Younga, Trefl prowadził 43:54. Od tego momentu gra gości zatrzymała się po obu stronach parkietu. Zawodnicy trenera Urlepa umiejętnie to wykorzystali, trafiając aż cztery trójki pod rząd. Ostatnia z nich w wykonaniu debiutanta Travisa Tricea II ustaliła wynik po trzeciej dziesiątce kwarcie – 59:59. W czwartą ćwiartkę wrocławianie weszli ze znakomitą energią. Zanotowali serie 11:0 i po punktach Langevine’a prowadzili 71:61. W Treflu sytuacje próbowali ratować Young, Sharma i Franke, jednak ich rzuty były nieskuteczne. Śląsk utrzymał przewagę wypracowaną na początku ostatniej części, a mecz zakończył się wynikiem 77:67 dla WKS-u Śląska Wrocław.
- Najlepszym graczem zespołu z Wrocławia był debiutant w PLK – Travis Trice II. Rzucił 15 pkt, dodając do tego 8 asyst oraz 4 zbiórki. Na wyróżnienie zasługuje także double-double Cyrila Langevine’a, który do 12 zdobytych punktów dołożył 12 zbiórek. W zespole Trefla Sopot dobry występ Yannicka Franke – 12 punktów, 6 zbiórek oraz 4 asysty. Na wyróżnienie zasłużył także Josh Sharma do 8 punktów i 9 zbiórek dorzucił także aż 6 bloków!
autor: DZ
Twarde Pierniki Toruń – Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 105:98
Pierwsze cztery minuty rywalizacji były dość wyrównane – dopiero trójka Bartosza Diduszki dała przewagę czterech punktów zespołowi z Torunia (12:8) Potem do głosu doszli Mistrzowie Polski, którzy po trójce Andersona i lay-upie Palmera wyszli na trzypunktowe prowadzenie 15:18. Tę kwartę celnymi trójkami zakończyli Florence oraz Samsonowicz i wynik po pierwszej kwarcie wskazywał na korzyść gości – 21:23.
Drugą kwartę Florence zaczął tak jak zakończył pierwszą, czyli od dwóch celnych trójek przewaga wzrosła już nawet do ośmiu oczek. Jednak dwie celne akcje pod kosz torunian zmniejszyły nieco straty, lecz trzecią trójkę w tej kwarcie rzucił Florence. Szybko odpowiedział Diduszko celną trójką, a wykorzystane wolne przez Watsona oraz rzut spod obręczy Thompsona dały remis 32:32. Do końca pierwszej połowy rezultat orbitował w granicach remisu, przez co po 20 minutach torunianie wygrywali tylko 49:48.
Po zmianie stron obydwie ekipy rozpoczęły trzecia ćwiartkę od celnej trójki, lecz później do głosu dorwali się gracze Igora Milicicia – dobre rzuty tria Dreschel-Andersson-Young dały ośmiopunktową zaliczkę (60:68), którą roztrwonili. Trzypunktowe trafienie Manigata dało wyrównanie (68:68), a następna celna akcja zza łuku prowadzenie (71:68). Torunianie przed finalną odsłoną zdołali minimalnie uciec Stali, prowadząc po tej części 78:74.
Decydujący moment meczu nastąpił na 5:41 sekund przed końcem czwartej kwarty, gdy toruńska ekipa złapała serial punktowy 10:0. Trójka Bartosza Diduszki dała 10-punktową zaliczkę dla Pierników (92:82). Zawodnicy z Ostrowa Wielkopolskiego szukali sposobu na odwrócenie starcia, lecz zabrakło czasu.
Najwięcej punktów dla Twardych Pierników rzucił Trevor Thompson – zdobywca 22 punktów, natomiast tylko jeden punkt mniej rzucił także dobrze dysponowany w tym meczu Maurice Watson (21). Dla gości 22 punkty rzucił Michael Young, natomiast po 20 punktów dorzucili Kobi Simmons i James Palmer.
autor: IK
fot. Andrzej Romański/Energa Basket Liga