Sobotnie mecze w Suzuki 1 Lidze Koszykówki Mężczyzn dostarczyły nam parę ciekawych wyników. Genialne zawody Karola Obarka zaprowadziły AZS UMCS Start Lublin do zwycięstwa nad Żakiem Koszalin. Zespołowa gra Księżaka Łowicz zaprowadziła ich do zwycięstwa nad Górnikiem Wałbrzych. Kolejne okazałe zwycięstwo zaliczyli koszykarze Decki Pelplin, pogramiając niespodziewanie WKK Wrocław. Bez niespodzianki było z kolei w Stolicy, gdzie Kotwica Kołobrzeg wygrała z warszawskimi Dzikami.
AZS UMCS Start Lublin – MKKS Żak Koszalin 95:84
Lublinianie po dość zimnym prysznicu sprezentowanym w Krakowie w sobotnie popołudnie okazali się lepsi od Żaka Koszalin. Spotkanie beniaminków w hali imienia Zdzisława Niedzieli w Lublinie nie mogło rozczarować postronnych obserwatorów, ponieważ pierwsza kwarta była mocno ofensywna. Gospodarze wygrali ją 30:24, a świetnie prezentował się Norbert Ziółko, a po stronie gości Darrell Harris – w ostatnim pojedynku z Miastem Szkła grał z drobnym urazem. Goście w kolejnej dziesiątce starali się gonić wynik i w końcu udało im się to, gdy spod tablicy trafił Marcin Tomaszewski (39:39). Do końca drugiej części gry byliśmy świadkami wyrównanego spotkania i zmian prowadzenia z jednej na drugą stronę. Lublinianie prowadzili po dwudziestu minutach (50:46). Duet Karol Obarek – Norbert Ziółko zdobył dla gospodarzy 26 punktów, a w zespole gości pod koszem królował Darrell Harris (12 punktów, 7 zbiórek).
Trzecia kwarta to już totalna dominacja gospodarzy, którzy tą część gry wygrali aż (27:10). Karol Obarek oraz Mikołaj Stopierzyński raz po raz rozmontowywali rywali swoimi trafieniami i przed ostatnią kwartą mieliśmy wynik (77:56). W ostatniej części gry gospodarze kontrolowali wynik spotkania, lecz pod koniec nieco spuścili z tonu i ostatecznie zwyciężyli (95:84). Najwięcej punktów dla Koziego Grodu zdobył Karol Obarek – 32 punkty i 5 zbiórek. 18 „oczek” dopisał Mikołaj Stopierzyński. Dla gości najwięcej punktów zdobył Fineto Lungwana, zaliczając double-double (22 punkty, 10 zbiórek). Poza nim podwójną zdobyczą popisali się Darrell Harris oraz Mikołaj Czyż, notując odpowiednio 14 punktów, 10 zbiórek oraz 13 punktów, 13 zbiórek.
Księżak Łowicz – Górnik Trans.eu Wałbrzych 95:87
Jak wspomnieliśmy w zapowiedzi meczowej łowiczanie mogą sprawić wiele niespodzianek na własnym parkiecie… i tak też się stało. Podopieczni Piotra Trepki okazali się lepsi od Górników, zaliczając trzecie zwycięstwo w obecnej kampanii. Faworyci z Wałbrzycha od samego początku meczu zaczęli udowadniać, kto w tym meczu jest faworytem. Świetna gra Marcina Dymały wspomaganego przez Damiana Cechniaka i pozostałych kolegów z drużyny pozwoliły Górnikowi prowadzić po pierwszej dziesiątce 37:17. Odwrotna sytuacja nastąpiła w drugiej części – nikt nie spodziewał się, że Księżak zniweluje przewagę Górnika do absolutnego minimum. Daniel Dawdo i Arkadiusz Kobus w tej odsłonie byli w ofensywnym gazie. Swoje punkty dołożyli również Michał Jankowski czy Maksymilian Motel. To przyczyniło się do zdobycia przez miejscowych aż 31 punktów w tej części gry. Na przerwę Górnik schodził do szatni przy dwupunktowej zaliczce (50:48).
Po dłuższej przerwie gospodarze objęli prowadzenie w tym spotkaniu. Skuteczna gra duetu Piotr Robak – Michał Jankowski pozwoliła łowiczanom na sześciopunktową zaliczkę po 30 minutach (72:66). Księżak w czwartej odsłonie kontrolował wszystkie wydarzenia boiska, lecz nieco lepszą grę w końcówce mieli gracze Górnika. Wykorzystane rzuty wolne przez Huberta Kruszczyńskiego i półdystans Marcina Dymały pomogły ożywić nadzieję na odwrócenie losów meczu w szeregach drużyny trenera Grudniewskiego (90:84). Decydującą kropkę nad „i” postawiły punkty Jakuba Staniosa i Michała Jankowskiego. Tym samym Księżak mógł świętować wygraną na własnym parkiecie.
Dla ekipy z Łowicza najwięcej punktów upolował Daniel Dawdo – 20 punktów i 6 zbiórek. Po 18 punktów dodali Piotr Robak (12 zbiórek) oraz Michał Jankowski (6 zbiórek). W obozie Górnika po 17 punktów rzucili Jan Malesa i Marcin Dymała. 15 „oczek” dopisał Krzysztof Jakóbczyk. Głównym czynnikiem wygranej łowiczan była dziś zbierana tablica (44:27 w zbiórkach) i lepsza egzekucja z półdystansu (57% skuteczność).
Decka Pelplin – WKK Wrocław 78:53
Takiego pogromu nie spodziewał się praktycznie każdy kibic oglądający starcie w sportowej hali Zespołu Szkół Kształcenia i Wychowania w Pelplinie. Obydwa zespoły w pierwszej kwarcie nie szczyciły się skutecznością z gry oraz dużą ilością błędów. Stąd bardzo niski rezultat po tej części – 10:7 dla WKK. Lepszą grę obu ekip zobaczyliśmy na początku następnej części – we wrocławskim zespole w dobrej dyspozycji był Tomasz Ochońko, a po stronie Decki swój koszykarski kaliber odpalił Aleksander Szczerbatiuk oraz jego koledzy. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy na tablicy widniał remis po 21. Lepszą końcówkę złapali zawodnicy Marcina Radomskiego, notując 10 „oczek” z rzędu dające dwucyfrową zaliczkę do pauzy (31:21). Po dłuższej przerwie pelplinianie kontynuowali swój dobry basket z drugiej kwarty – raz po raz drogę do kosza odnajdywał Konopatzki wraz z Sączewskim i Pułkotyckim. Ich celne trafienia sprawiły, że przewaga miejscowych wzrosła do 16 „oczek” (55:39). Ostatnia ćwiartka była jedynie potwierdzeniem, kto w tym starciu odniesie sukces.
Najskuteczniejszym zawodnikiem w pelplińskim zespole był Dawid Sączewski – autor 25 punktów. Po 11 punktów dołożyli Mateusz Kaszowski i Mariusz Konopatzki (8 asyst i 5 zbiórek). We wrocławskiej drużynie najlepiej spisał się Nick Madray – 16 punktów i 14 zbiórek. 15 „oczek” dodał Tomasz Ochońko.
Dziki Warszawa – Kotwica Kołobrzeg 66:83
Warszawianie podejmowali w swojej hali świetnie dysponowaną drużynę z Kołobrzega, która wspaniale sobie radzi w tym sezonie. Ekipa Krzysztofa Szablowskiego przeżywa w ostatnim czasie spory kryzys, a po poniesionej klęsce z Czarodziejami z Wydm obecnie zajmują 12 miejsce z dorobkiem 3 zwycięstw i 7 porażek.
Początek meczu był bardzo zacięty – obie ekipy grały na bardzo równym poziomie. W drużynie Rafała Franka brylował Piotr Śmigielski za to w ekipie prowadzonej przez Krzysztofa Szablowskiego na pewno trzeba wyróżnić cały zespół, który świetnie dzielił się piłką. Po dziesięciu minutach padł remis (19:19). Druga kwarta zdecydowanie padła na korzyść gości. Z pewnością nie byłoby to możliwe gdyby nie doskonała gra Wojciecha Jakubiaka, który za sprawą celnej akcji z półdystansu oraz dwóm trójkom dał siedmiopunktową zaliczkę w połowie tej części dla Kotwicy (25:32). Następny fragment meczu był bardziej wyrównany, a pierwszą połowę tego meczu świetnie zamknął Remon Nelson, który rzucił celną trójkę. To pozwoliło przyjezdnym zejść do szatni z 8-punktową zaliczką (32:40).
Po przerwie Dziki ponownie źle rozpoczęły kwartę, co gościom było na rękę. Kołobrzeska drużyna zaczęła budować swoją przewagę i uciekać po punktach Nelsona (39:53). Gospodarze próbowali odrabiać starty za sprawą Karola Nowakowskiego oraz Przemysława Kuźkowa. Jednak końcowe punkty Piotra Śmigielskiego z rzutów wolnych zakończyły trzecią dziesiątkę wynikiem 45:61. Ostatnia odsłona tego spotkania była zupełnie inna niż dwie ostatnie. Ta ćwiartka była zdecydowanie bardziej wyrównana. Jednak to goście nadal utrzymywali przewagę z pierwszych trzech kwart, która w końcowym rozrachunku wyniosła 17 punktów.
Najlepszym strzelcem Kotwicy był Remon Nelson – zdobywca 20 punktów. Obok niego wyróżnili się Piotr Śmigielski (12 punktów i 8 asyst) oraz Wojciech Jakubiak (12 oczek). Blisko double-double byli Mikołaj Kurpisz (10 punktów i 9 zbiórek) oraz Szymon Długosz (9 punktów i 12 zbiórek). W zespole Dzików wyróżniającą się postacią był Grzegorz Grochowski – 18 punktów i 8 asyst. 16 punktów i 5 zbiórek dodał Bartosz Majewski.
relacja: PR
fot. Piotr Piątek/Elbrus Studio