W jedynym niedzielnym starciu w ramach 20. serii meczów w Suzuki 1 Lidze Koszykówki Mężczyzn koszykarze GKS-u Tychy wygrali po dogrywce na PGE Turów Arena z miejscowym Turowem 100:98.
PGE Turów Zgorzelec – GKS Tychy 98:100 (po dogrywce)
Jak wspomnieliśmy we wcześniej zapowiedzi to było zupełnie inne spotkanie niż to, które miało miejsce w poprzedniej rundzie. Zgorzelczanie mieli ogromną szansę na dopisanie sobie trzeciego kompletu punktów w pojedynku z tyszanami. Przez ważne punkty z wolnych Macieja Koperskiego i Kacpra Mąkowskiego to gracze Tomasza Jagiełki cieszyli się ze zwycięstwa.
Goście dobrze weszli w ten mecz głównie za sprawą rzutów Piotra Wielocha (4:7). To jednak nie podłamało miejscowych, którzy zdobyli siedem punktów z rzędu. Po punktach spod obręczy Adriana Kordalskiego prowadzenie objął Turów (11:7). Nieco później przewaga podopiecznych trenera Szawarskiego wzrosła do 10 punktów, gdy do punktującego Kordalskiego swoje trafienie zza łuku dodał Stawiak (21:11). Tyszanie pomału wracali do lepszej gry, dzięki wykorzystanym wolnym przez Tyszkę, Koperskiego oraz punktom Wielocha i Stankowskiego. Po tej części gracze w białych strojach prowadzili 28:19.
Drugą odsłonę efektownie otworzyli gospodarze, gdy z góry piłkę zapakowali Filip Pruefer i Maciej Marcinkowski (35:21). Patryk Stankowski oraz Kacper Mąkowski starali się dotrzymywać kroku miejscowym swoimi punktami. Jednak 2+1 Helińskiego oraz następne trafienia Kordalskiego i Traczyka dały sporą zaliczkę dla Turowa (42:27). Taka przewaga utrzymywała się do końca pierwszej połowy. Koszykarze ze Zgorzelca zasłużenie prowadzili 47:34.
Po zmianie stron sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Maciej Koperski oraz Andrzej Krajewski swoimi punktami przybliżyli graczy GKS-u do Turowa na sześć punktów (47:41). Zgorzelczan do gry próbował poderwać swoimi punktami Heliński. Jednak w odpowiedzi zza łuku przymierzali Stankowski i Wieloch. Kordalski i Marcinkowski podobnie jak ich rywale celnie trafiali trójki, a punkty spod kosza tego pierwszego sprawiły, że Turów prowadził po 30 minutach siedmioma punktami (60:53).
W czwartą kwartę zespoły wyszły równorzędnym pojedynkiem. Rezultat oscylował w granicy 7-10 punktów na korzyść miejscowych. Po trójce Bochno i półdystansie Pruefera dwucyfrowe prowadzenie mieli koszykarze ze Zgorzelca (74:62). W drugiej połowie tej części tyscy zawodnicy ostro wzięli się do roboty. Dwie trójki Koperskiego, punkty Wielocha oraz następny celny rzut zza łuku Trubacza sprawił, że goście tracili do Turowa jedynie dwa oczka (77:75). W międzyczasie pierwszoligowy parkiet musiał opuścić Kordalski przez rozbity łuk brwiowy przez łokieć któregoś z zawodników z Tych. Końcówka meczu była bardzo emocjonująca. Po punktach Stankowskiego i połowicznych wolnych Tyszki mieliśmy remis (78:78) na nieco ponad 19 sekund. Kacper Traczyk w następnej akcji po przerwie na żądanie trafił ważny rzut z dystansu (81:78). Wydawało się, że Turów ma już w garści zwycięstwo. Na dogrywkę zza linii 6,75m rzucił Radosław Trubacz, co znaczyło dodatkowe emocje w dogrywce.
W pięciominutowym fragmencie rywalizacji lepsi okazali się tyszanie, gdy skutecznie trafiali Piotr Wieloch, Maciej Koperski oraz Radosław Trubacz. Wynik na korzyść gospodarzy próbował odkręcić swoimi trafieniami Bartosz Bochno oraz Kacper Traczyk. Jak na wstępie zostało wspomniane punkty z wolnych Koperskiego i Mąkowskiego dały zwycięstwo GKS-owi Tychy nad Turowem Zgorzelec 100:98. Warto wspomnieć, że tyszanie rozegrali trzecią dogrywkę. Dwie poprzednie skończyły się dla nich na tarczy. Tym razem ten bój skończył się z tarczą.