Suzuki 1LM: Ogromny krok warszawian i rezerw Startu

Początek kwietnia to końcowe rozstrzygnięcia na koszykarskich parkietach w Suzuki 1 Lidze Koszykówki Mężczyzn. Trzy sobotnie rywalizacje były nadzwyczaj interesujące, gdyż warszawskie Dziki oraz rezerwy Startu nadal walczą o decydującą fazę. Z kolei zawodnicy Sokoła dosyć pewnie pokonali przed własną widownią Sensation Kotwicę Kołobrzeg. W ten sposób wykrystalizowała się sytuacja w górnej części tabeli. Przedstawiamy sobotnie wydarzenia na pierwszoligowych boiskach.

Rawlplug Sokół Łańcut  Sensation Kotwica Kołobrzeg 88:69 STATYSTYKI

Kołobrzeżanie dobrze otworzyli starcie na Podkarpaciu od celnej trójki Piotra Śmigielskiego i Damiana Pielocha (3:8). Jednak miejscowi zdołali w krótkim czasie odrobić straty za sprawą trzypunktowego trafienia Marcina Nowakowskiego, a chwilę później po celnych koszach Przemysława Wrony wyjść na prowadzenie (12:8). W następnym fragmencie ponownie mieliśmy remis dzięki trafieniom z dystansu Kutty i Śmigielskiego (14:14). Niemal do końca premierowej mieliśmy równorzędną walkę kosz za kosz. Mateusz Itrich trafieniem z półdystansu zamknął pierwszą kwartę rywalizacji, którą minimalnie wygrał Sokół (23:22).

W następnej kwarcie gracze w żółtych strojach zdołali odskoczyć na osiem „oczek” dzięki celnym rzutom Filipa Struskiego (30:22). Od tego stanu pojedynek ponownie się wyrównał. Czarodzieje z Wydm w kolejnym fragmencie gonili rezultat dzięki punktom Kutty, Pielocha oraz Długosza. Jednak po drugiej stronie boiska szaleli Bręk oraz Pisarczyk. Po skutecznej akcji spod kosza drugiego z nich przewaga miejscowych wzrosła do 13 punktów (43:30). Pierwszą połowę boju zakończyły punkty z dobitki Itricha. Sokół miał do przerwy 11-punktową zaliczkę (46:35).

Po dłuższej przerwie miejscowi zdobyli siedem punktów pod rząd, lecz w późniejszym momencie Pieloch oraz Kurpisz dodali po dwie trójki. Jednak podopieczni trenera Kaszowskiego kontrolowali sytuację na parkiecie, gdy sporo udzielało się trio Bręk-Pisarczyk-Nowakowski. Po pięknej paczce Mateusza Bręka Sokoł miał przeszło 19-punktowe prowadzenie (68:49). Koszykarze Sensation Kotwicy nie zamierzali składać broni, a potwierdzeniem były celne rzuty Kurpisza, Kowalenko oraz Kutty. Po 30 minutach pojedynku nadal prowadzili łańcucianie – 71:58.

Wspomnieni wcześniej Kowalenko oraz Kutta swoimi trafieniami otworzyli ostatnią ćwiartkę meczu. Następnie akcję 2+ dołożył Długosz, co pozwoliło przyjezdnych zbliżyć do Sokoła na sześć punktów (73:67). Jednak gospodarze w porę się przebudzili, a ponownie na boisku brylowali Wrona oraz Bręk. Obaj zawodnicy dali po pięknej paczce z góry. Na tak efektowne akcje nie mogli znaleźć odpowiedzi goście. Ostatecznie Rawlplug Sokół Łańcut potwierdzili, że są najlepszym zespołem po rundzie zasadniczej, pokonując Kotwicę 88:69.

Dla Sokoła 20 punktów rzucił Mateusz Bręk, a Przemysław Wrona i Marcin Nowakowski dodali 14 „oczek”. Drugi z nich rozdał 11 asyst. Dla pokonanych 14 punktów trafił Damian Pieloch. Sokół ma zapewniony fotel lidera, natomiast Kotwica zacznie decydującą fazę z 3.pozycji.

Dziki Warszawa  Miasto Szkła Krosno 66:52 STATYSTYKI

W ważnym meczu w kontekście o decydującą fazę rozgrywek warszawskie Dziki zrobiły olbrzymi krok do przodu, ponieważ pokonali przed własną publicznością Miasta Szkła Krosno. Podopieczni trenera Krzysztofa Szablowskiego czwarty raz z rzędu zaliczają wiktorię, natomiast krośnianie na poprawę nastroju zawalczą o ostatni komplet punktów z Księżakiem.

Rywalizację otworzyły punkty spod kosza Grzegorza Grochowskiego, lecz sytuację szybko opanowanie krośnianie za sprawą trzypunktowej akcji Sebastiana Rompy i 2+1 Juliana Jasińskiego (4:7). W kolejnych minutach meczu do listy punktujących dla Dzików dołączył Przemysław Kuźkow oraz Rafał Komenda. Jednak goście w czarno-zielonych strojach uzyskali kilkupunktową przewagę nad miejscowymi po połowicznie wykorzystanych wolnych przez Jasińskiego oraz Rompę. Następnie pięć „oczek” dla gości z Podkarpacia dodał Roman Janik, a premierową odsłonę skończył celnymi wolnymi Damian Ciesielski. Pierwsza kwarta zakończyła się 8-punktową zaliczką dla Miasta Szkła (14:22).

W następnej odsłonie zespoły zaczęły grać nerwowo w ofensywie. Jednak straty pomału zaczęli odrabiać straty, a dobry moment w swojej grze miał Kuźkow zdobywając dziewięć punktów pod rząd. Po punktach spod obręczy Dziki objęli na moment prowadzenie (23:22). Słabszy fragment gry krośnian odmienili Ciesielski oraz Jasiński, którzy swoimi trafieniami z powrotem przywrócili przyjezdnych na kilkupunktową zaliczkę (23:28). W końcowym fragmencie pierwszej połowy zza łuku pocelowali Dariusz Oczkowicz oraz Konrad Dawdo, a kwartę zakończyły punkty spod kosza Bartosza Majewskiego. Koszykarze Miasta Szkła zasłużenie prowadzili w stolicy 34:25.

Po zmianie stron mieliśmy zdecydowanie defensywny mecz, ponieważ ekipy sporo myliły się w ataku. Skutecznym alley-oopem popisał się Rompa, co pozwoliło zawodnikom z Krosna oddalić się od Dzików na 12 „oczek” (26:38). Jednak miejscowi w następnym fragmencie zaczęli mozolnie, ale skutecznie nadrabiać zaległości. Sporo pracy do odrobienia tych strat włożył Mateusz Szwed punktami spod kosza, lecz w następnej akcji zripostował dobrym trafieniem Damian Ciesielski. Grzegorz Grochowski trafił pod sam koniec trzeciej kwarty trójkę, co zakończyło tą kwartę. Po 30 minutach było 40:38 dla Miasta Szkła.

Trzypunktowym trafieniem czwartą kwartę otworzył Oczkowicz, lecz za parę chwil Kuźkow oraz Grochowski swoimi punktami doprowadzili do remisu. Po trzypunktowym trafieniu Majewskiego Dziki uzyskały prowadzenie (46:43). Po paru następnych akcjach Pamuła oraz Kuźkow dodali po jeszcze jednej trójce, co w ten sposób dało im 9-punktową zaliczkę w połowie czwartej kwarty (54:45). Ekipa z Krosna dzielnie walczyła o korzystny rezultat, lecz ostatecznie punkty z pola trzech sekund Komendy oraz trójki Kopyckiego i Kuźkowa załatwiły sprawę. Warszawskie Dziki ograli Miasto Szkła Krosno 66:52.

Dla Dzików 26 punktów trafił Przemysław Kuźkow. Z kolei dla Miasta Szkła 19 punktów i 9 zbiórek zdobył Julian Jasiński, 10 punktów i 7 asyst dołożył Damian Ciesielski.

Weegree AZS Politechnika Opolska  AZS UMCS Start II Lublin 79:82 STATYSTYKI

Lublinianie po trzech porażkach z rzędu (w tym dwie paraliżujące na swoim terenie) sięgnęli po jakże ważny triumf w Opolu. Podopieczni trenera Łuszczewskiego ograli po raz drugi Weegree AZS Politechnikę Opolską 82:79.

Goście z Koziego Grodu otworzyli mecz od punktów z półdystansu Krzysztofa Wąsowicza oraz paczki Bartosza Ciechocińskiego (2:8). Jednak gospodarze w następnych minutach rywalizacji odwrócili wynik na swą korzyść dzięki punktom Szymona Kiwilszy i trzypunktowym akcjom Patryka Wilka i Pawła Kreffta (16:11). W końcowych fragmentach tej części Adam Skiba dołożył następne „oczka” z pomalowanego pola dla miejscowych. Kwartę numer jeden zamknęła dwójkowa akcja Gospodarek-Ciechociński, po której ten drugi zdobył punkty. Gracze Weegree wygrywali po tej części 21:17.

Na początku następnej ćwiartki miejscowi trzymali kilkupunktowy bufor bezpieczeństwa, lecz lubelscy wrzucili gaz do dechy. Pozytywnie z ławki rezerwowej zaprezentował się Norbert Ziółko, dając pięć oczek. Parę chwil później swoje punkty dorzucili Stopierzyński, Wąsowicz i Myśliwiec. W ten sposób przyjezdni z Lubelszczyzny odskoczyli na siedem punktów (26:33). Przewaga przyjezdnych została zredukowana w krótkim odstępie czasu, gdy po trójce rzucili Krefft i Rutkowski a akcję 2+ dopisał Wilk. W odpowiedzi tym samym manewrem popisał się Stopierzyński. Po pierwszej połowie rezerwy Startu prowadziły z Politechniką Opolską 41:38.

Po przerwie punkty spod kosza Kiwilszy i trzypunktowy rzut Skiby przywróciły na moment inicjatywę dla zawodników Weegree. Jednak za moment Myśliwiec oraz Stopierzyński skuteczne odpowiedzieli punktami spod kosza. W większości tej części obydwa zespoły starały się trzymać blisko siebie, lecz gospodarze w końcowych fragmentach trzeciej kwarty uzyskali przewagę. Punkty zdobyte przez Kreffta oraz celny półdystans Kobla dały 6-punktowe prowadzenie na Weegree na ostatnie dziesięć minut boju (60:54).

Lubelską drużynę na początku ostatniej odsłony poderwali Wąsowicz oraz Gospodarek, lecz po drugiej stronie akcją 2+ popisał się Rutkowski. Ciągle kilkupunktowa różnica przemawiała na korzyść graczy trenera Sadowskiego po trójce Skiby (69:63). Wówczas dwukrotnie zza łuku przymierzył Gospodarek, ale tą samą bronią odpowiedzieli Kobel i ponownie Skiba. Jednak pomału do gospodarzy przybliżyli się koszykarze z Lublina po punktach zdobytych przez Ciechocińskiego i Myśliwca. Po skutecznej akcji 2+1 Gospodarka na 1:07 sekund przed końcową syreną lublinianie wyszli na prowadzenie (77:78). Do samego końca mieliśmy sporo emocji. W kluczowym momencie z wolnych nie mylił się Myśliwiec, a piłkę z góry na zwycięstwo zapakował Stopierzyński (79:82).

Mikołaj Stopierzyński był ponownie mocnym punktem lubelskiej drużyny. Tym razem 27-letni rzucający skończył mecz z double-double (23 punkty i 13 zbiórek). Bartosz Ciechociński dodał 14 punktów i 9 zbiórek. Dla Weegree Adam Skiba i Paweł Krefft rzucili odpowiednio: 18 i 17 „oczek”, a drugi z nich dodał 6 asyst. W ten sposób gracze Politechniki Opolskiej mają pewne 4.miejsce po rundzie zasadniczej, natomiast rezerwy Startu aby myśleć o play-offy muszą wygrać w ostatniej kolejce z Dzikami Warszawa.

KW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *