EBL: Podwójne zwycięstwa Śląska i Legii, Czołówka Nawala

Sześć ciekawych meczów ujrzeliśmy na tygodniu na parkietach Energa Basket Ligi. Dwa mecze zostały planowo rozegrane w ramach 21. kolejki, a pozostałe cztery jako odrobienie zaległości. Walczący o utrzymanie koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza zdołali pokonać u siebie Eneę Zastal BC Zieloną Górę. Sporą wtopę zaliczyli gracze Rottweilerów, uznając niespodziewanie wyższość Asseco Arki Gdynia. Dwa zwycięstwa w tym tygodniu dopisali sobie koszykarze Legii Warszawa i WKS-u Śląska Wrocław, którzy pokonali odpowiednio: GTK Gliwice i HydroTruck Radom oraz Grupę Sierleccy Czarni Słupsk i Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.

Rozpoczniemy cotygodniowe podsumowanie od meczów warszawskiej Legii. W ostatni czwartek podopieczni trenera Kamińskiego walczyli przed własną publicznością z GTK Gliwice. Goście walczą do końca sezonu o zapewnienie sobie bezpiecznego miejsca na parkietach Energa Basket Ligi. Gliwicki zespół pod dowództwem trenera Mazanka przez dobre 33 minuty dzielnie walczyli o triumf w Stolicy. Na początku ostatniej dziesiątki po punktach Jabariego Hinds’a przyjezdni prowadzili 66:62. Wówczas warszawianie zdołali odnotować serial punktowy 12:0, dzięki czemu po trójkach Koszarka i punktach Skificia mieliśmy 8-punktową zaliczkę dla legionistów (74:66). Hinds i Krajina próbowali jeszcze nawiązać walkę z miejscowymi. Jednak trzypunktowa akcja Cowelsa III oraz 2+1 Johnsona okazały się kluczem do wygranej nad zawodnikami GTK.

Trzy dni później warszawska ekipa na swoim boisku podjęli kolejną drużynę walczącą o utrzymanie się w lidze – HydroTrucka Radom. Radomianie w premierowej odsłonie prowadzili różnicą czterech oczek, gdy spod kosza trafiali Danilo Ostojić i Anthony Ireland (4:8). Jednak po następnych minutach warszawscy legioniści odwrócili wynik na swą korzyść po dobrej dyspozycji w tym spotkaniu Grzegorza Kamińskiego i Roberta Johnsona. Przyjezdnych do walki poderwał swoimi punktami Ireland, lecz za moment uaktywnili się Cowels III, Koszarek i Johnson, dodając kolejne punkty dla miejscowych (35:20). Radomscy gracze starali się dogonić rezultat za sprawą punktów Ostojicia i trójce Hilla (46:42). Jednak każda próba zbliżenia się do gospodarzy kończyła się nieudanie. Akcja 2+1 Abdura-Rahkmana oraz następne punkty Kamińskiego pozwoliły objąć dwucyfrową zaliczkę (58:44). W ostatniej części niewiele się zmieniło, co w efekcie dało kolejne zwycięstwo zawodnikom z Warszawy 73:60. Warszawianie tymi triumfami są na 7. pozycji w tabeli ekstraklasy.

Koszykarze MKS-u Dąbrowy Górniczej podeszli do meczu z zielonogórskim Zastalem bez m.in. Michała Nowakowskiego. Teoretycznie wszystko w swoich rękach mieli podopieczni trenera Vidina. Jednak ostateczny triumf wpadł w ręce dąbrowskiej drużyny. Zastal na początku spotkania próbował zbudować sobie lekką przewagę nad dąbrowianami za sprawą Dragana Apicia i Davida Bremblya (7:11). Sprawy w swoje ręce wzięli miejscowi, gdy punktował spod kosza Sobin, a z wolnych Brenk i Mijović (16:18). W drugiej części gospodarze przejęli inicjatywę. Dzięki skutecznym rzutom Josipa Sobina, Marcina Piechowicza i Milivoje Mijovicia prowadzili po 20 minutach gry 36:32. Po dłuższej pauzie zielonogórzanie zabrali się do pracy, odrabiając pomału zaległości. Po punktach spod kosza Nemanji Nenadicia i Jarosława Zyskowskiego był remis (45:45). Nieco później Filip Małgorzaciak, Michael Lewis II i Milivole Mijović dołożyli celne trafienia, dzięki czemu wygrywali po trzech ośmioma punktami (60:52). Gracze w zielonych strojach w ostatniej kwarcie przeciągnęli wynik na swoją korzyść. Punkty z pomalowanego pola Apicia i wolne Nenadicia dały trzypunktowe prowadzenie dla gości (64:67). W ważnych momentach rywalizacji uaktywnił się Michael Lewis II oraz Caio Pacheco. Drugi z nich na 45 sekund trafił zza łuku, dając siedmiopunktową zaliczkę dla MKS-u (78:71). Rezultat próbowali odmienić Zyskowski i Nenadić. Ostatecznie doszło do sporej niespodzianki. MKS Dąbrowa Górnicza wygrali z Zastalem 83:78. Dąbrowianie oddali się od dolnej strefy o trzy zwycięstwa.

Ostatnie zwycięstwo Arki Gdynia nad Anwilem Włocławek miało miejsce 18 maja 2019 roku, gdy te zespoły spotkały się wówczas w półfinale fazy play-off. Wówczas włocławianie od tego momentu odnotowali siedem zwycięstw z rzędu nad tą ekipą. Rzecz jasna faworytem meczu 21. kolejki w obecnej kampanii byli włocławianie. Niestety bardzo słaba dyspozycja dnia Kyndalla Dykesa i proste błędy jak chociażby błąd pięciu sekund czy straty Matthewsa, wspomnianego Dykesa i Łączyńskiego dały niespodziewanie zwycięstwo Arce. Fragmentami mecz przypominał równorzędną walkę między tymi zespołami. Gracze w białych strojach po 2+1 Petraska, lay-upie Matthewsa i wolnych Kowalczyka prowadzili 16:9. Gdynianie odrobili wszystkie straty po czym wyszli na kilkupunktową zaliczkę po m.in. trójce Wołoszyna i paczce z góry Boguckiego (20:23). Przyjezdni w drugiej kwarcie pokazali solidną grę, lecz miewali odrobinę gorszy moment w ofensywie. Jednak podopieczni trenera Mitrovicia byli stroną przeważającą, prowadząc po punktach spod kosza Hrycaniuka 37:30. Pierwszą połowę meczu zamknęli Matthews oraz Łączyński. Zawodnicy Arki prowadzili po pierwszej połowie 41:37. Po dłuższej przerwie jeszcze bardziej uwidoczniła się różnica na korzyść gdynian – Bogucki, Wołoszyn i Musić skutecznie rzucali z wolnych pozycji. Z kolei włocławianie nie potrafili odeprzeć naporu rywali, którzy prowadzili po tej odsłonie dwunastoma punktami (49:61). Włocławianie zabrali się za nadrobienie zaległości w ostatniej kwarcie, skutecznie byli Matthews i Łączyński (64:66). W kluczowej fazie ważne punkty zdobywali Wołoszyn, Bogucki i Dylewicz. Akcja 2+1 ostatniego zawodnika przypieczętowała zwycięstwo Arki we Włocławku 82:72. Włocławianie zamiast zwycięstwa i samodzielnego fotela lidera na razie dzielą tę kanapę z Czarnymi Słupsk. Gdynianie zapisali na swoje konto ósmą wiktorię na 21 rozegrane spotkanie w tej kampanii.

Artykuł rozpoczęliśmy od dwóch meczów Legionistów, a zakończymy na dwóch meczach Śląska Wrocław. Tym bardziej, że wrocławianie podejmowali przed własną publicznością dwa mocne zespoły: Grupę Sierleccy Czarni Słupsk oraz Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski. Oba te spotkania zakończyły się sukcesem dla podopiecznych trenera Urlepa (odpowiednio 96:84 oraz 79:69).

Wrocławianie w tym pierwszym spotkaniu rozpoczęli z wysokiego „C”, ponieważ po punktach Trice’a i Meiersa wygrywali 20:5. Czarni zdołali odrobić parę punktów dzięki skutecznym rzutom Musiała i Garretta (30:19). W drugiej odsłonie kontrolowali przebieg wydarzeń, a ponadto fantastycznie spisywał się Łukasz Kolenda. 22-letni rozgrywający rzucił w tej części aż 12 punktów. Anthony Lewis i Kalif Young starali się jak mogli zdobywać punkty na konto słupszczan. Po dwóch kwartach Śląsk prowadził 51:36. Po zmianie stron Czarni zaczęli szukać sposobu na zniwelowanie strat, lecz te pomysły wyrzucili z ich głowy Dziewa, Justice oraz Kanter (72:59). Dopiero w ostatniej części zawodnikom Mantasa Cesnauskisa udało się zbliżyć do gospodarzy na sześć punktów po celnych próbach Lewisa i Garretta (85:79). Travis Trice oraz Ivan Ramljak dorzucili kluczowe punkty, co dało zwycięstwo Śląskowi nad Czarnymi 96:84. Tym razem słupszczanom nie udało się dogonić rezultatu, co w konsekwencji muszą dzielić fotel lidera z Anwilem.

Starcie z aktualnym Mistrzem Polski miało zapewnić sporo emocji we wrocławskiej Hali Stulecia. Pierwsza połowa spotkania miała dwie strony. Premierową odsłonę wygrali zawodnicy Stali po serialu punktowym 11:0. Po punktach Jamesa Palmera Jr. i Kobie’go Simmonsa prowadzili 26:17. Odwrotną sytuację mieliśmy w następnej dziesiątce, która padła łupem miejscowych. Wówczas w końcówce pierwszej połowy odpalił Aleksander Dziewa, a za nim Travis Trice i Ivan Ramljak. Po zagraniu 2+1 ostatniego gracza był remis po 20 minutach (38:38). Kluczem do zwycięstwa była trzecia kwarta. Wrocławski zespół ograniczył wszystkie możliwe sposoby na zdobywanie punktów przez Stal (jedynie trzy razy potrafili znaleźć drogę do kosza). W konsekwencji zawodnicy Śląska punktowali rywali jak w poprzedniej ćwiartce. Bardzo fajne popisy Kantera i Justice’a sprawiły, że gospodarze mieli 13-punktową zaliczkę. Ostrowianie robili co mogli, ażeby uregulować swoje zaległości. Niestety w żaden sposób nie potrafili postraszyć wrocławskich zawodników, którzy zasłużenie zwyciężyli 79:69. Tym samym Stal po raz siódmy zeszli stąd jako pokonany zespół, zrównując się z warszawską Legią. Wrocławianie po tych zwycięstwach przesunęli się na czwartym miejscu.

Wyniki z ostatniego tygodnia:

Legia Warszawa – GTK Gliwice 86:73 STATYSTYKI

MKS Dąbrowa Górnicza – Enea Zastal BC Zielona Góra 83:78 STATYSTYKI

WKS Śląsk Wrocław – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 96:84 STATYSTYKI

Anwil Włocławek – Asseco Arka Gdynia 72:82 STATYSTYKI

WKS Śląsk Wrocław – Arged BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 79:69 STATYSTYKI

Legia Warszawa – HydroTruck Radom 73:60 STATYSTYKI

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *