Dreszczowiec na warszawskim Kole! W sobotni wieczór Dziki Warszawa po raz drugi w obecnej kampanii pokonują Sensation Kotwicę Kołobrzeg 67:66.
Dziki Warszawa – Sensation Kotwica Kołobrzeg 67:66 Statystyki
Początkową fazę meczu lepiej rozpoczęli miejscowi, dzięki trafieniom Przemysława Kuźkowa, a także punktów spod tablicy Mateusza Bartosza (7:3). Przyjezdni zdołali odpowiedzieć celną akcją zza łuku Mikołaja Kurpisza. Po chwili dobrej gry w defensywie stołeczni wypracowali sobie znaczną przewagę za sprawą punktów Czujkowskiego i Bartosza, lecz tę różnicę zniwelowali za moment Washington oraz Śmigielski (12:10). Lepsza chwila w ataku Michała Aleksandrowicza i Rafała Komendy sprawiła, że Dziki miały osiem punktów w zapasie. Premierową odsłonę widowiska sfinalizował udanym wjazdem pod tablicę Piotr Śmigielski (20:14).
Dzięki trójce Damiana Pielocha, udanych zagrań Jamesa Washingtona, a także rzutów wolnych Łukasza Klawy, kołobrzeżanie w następnej części chwilowo objęli prowadzenie (22:24). Warszawską ekipę na przód przywróciły: trafienie zza łuku Aleksandrowicza, a także wolne Czujkowskiego. Po sześciopunktowej serii w wykonaniu Kotwicy to oni mieli z powrotem inicjatywę. Później obydwie ekipy wymieniały się nawzajem celnymi koszami, a potem na wyższą przewagę wyszli goście. Po celnej trójce Kurpisza i lay-upie Dzierżaka zawodnicy w niebieskich strojach mieli pięć „oczek” w zapasie (34:39). Do przerwy wynik warszawskiej drużyny poprawili precyzyjnymi wjazdami pod obręcz Bartosz, a także Aleksandrowicz. Po 20 minutach Kotwica prowadziła na „Kole” 39:38.
DRUGA POŁOWA
Dzięki dwóm trójkom Witalija Kowalenki kołobrzeżanie uzyskali na początku trzeciej partii 7-punktowe prowadzenie (najwyższe w potyczce). Stołeczni odpowiedzieli ośmiopunktowym serialem, który po punktach spod tablicy Bartosza oraz Janik dał Dzikom chwilową przewagę nad rywalami (46:45). Później rezultat zmieniał się niemal w obie strony, a żadna z drużyn nie potrafiła zbudować większej zaliczki. Finalnie po akcji „and one” Aleksandrowicza, Dziki prowadziły po 30 minutach jednym punktem (56:55).
W ostatniej kwarcie zespoły nie najlepiej radził sobie w ataku, ale gospodarzom udało się zbudować kilkupunktową zaliczkę dzięki trójce Maksymiliana Motela (64:59). Tym samym zagraniem odwdzięczył się Washington, lecz później z wolnych nie mylił się Mateusz Bartosz. Goście nie zamierzali składać broni, a dzięki dobrym wejściom pod obręcz Piotra Śmigielskiego mieliśmy remis (66:66). W kluczowym crunch-time oba zespoły grały długie akcje, który kończyły się niepowodzeniem. Na 25,5 sekundy przed końcowym gwizdkiem połowicznie wykorzystane wolne przez Bartosza dały miejscowym minimalne prowadzenie (67:66). W ten sposób kołobrzeżanie mieli dwie okazje do wyrwania zwycięstwa. Najpierw pod obręcz próbował się dostać Kurpisz, lecz jego rzut został zablokowany przez Czujkowskiego. Natomiast próba z półdystansu Washingtona nawet nie dotknęła obręczy. Ostatecznie Dziki Warszawa ograły Sensation Kotwicę Kołobrzeg 67:66.
Dla gospodarzy 19 punktów i 16 zbiórek odnotował Mateusz Bartosz. Dla Kotwicy 15 „oczek” zaaplikował James Washington.
red.
Dziki!!! 🔥🔥🔥