Jeden mecz rozegrany awansem, a jeden zagrany zgodnie z planem. Taką niedzielę mieliśmy na parkietach Energa Basket Ligi. Świetna druga połowa w wykonaniu podopiecznych Mantasa Cesnauskisa dała zasłużone zwycięstwo Czarnym Słupsk nad Eneą Abramczyk Astoria Bydgoszcz. Trochę więcej emocji było na Ergo Arenie w Sopocie. Koszykarze Trefla odmienili losy pojedynku, ogrywając rzutem na taśmę PGE Spójnię Stargard.
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 99:78
W spotkaniu rozegranym awansem 20.kolejki zawodnicy Czarnych Słupsk podejmowali we własnej hali bydgoską ekipę. Początkowo rywalizacja toczyła się kosz za kosz, a ponadto obydwa zespoły zdołały osiągnąć kilkupunktową zaliczkę. Po punktach spod kosza Anthony’ego Lewisa i Marka Klassena to miejscowi prowadzili pięcioma oczkami (15:10). Do pracy wzięli się natychmiastowo bydgoszczanie – najpierw zza łuku trafił Jakub Nizioł, a nieco później dwoma celnymi trafieniami z dystansu popisał się Andrzej Pluta Jr. W ten sposób to goście prowadzili po pierwszej kwarcie 22:19.
W drugiej tercji meczu to gospodarze znów wyszli na prowadzenie, dzięki serii dwunastu punktów z rzędu. Wówczas do remisu doprowadziły trójki Zębskiego i Camphora (31:31). 29-letni rzucający dołożył następne dwie trójki, co pozwoliło Astorii wyjść na sześciopunktową zaliczkę (33:39). W ekipie gospodarzy celnie trafiali Klassen, Witliński i Lewis. Ostatecznie po dwudziestu minutach gry z przodu była Astoria, prowadząc w hali Gryfia 44:40.
W drugiej połowie Czarni zupełnie odmienili swoją grę. Do punktującego Lewisa i Klassena dołączył Beech III. Dzięki ich celnym trafieniom zza łuku zdołali przejąć mecz, prowadząc w połowie trzeciej kwarty 62:55. Straty do gospodarzy próbowali zmniejszyć Chyliński z Niziołem, lecz skuteczni w ataku miejscowych byli Young i Klassen. Słupszczanie po tej części wygrywali siedmioma punktami (68:61).
W ostatniej partii przewaga słupskiej drużyny wzrosła do osiemnastu „oczek”, gdy swoją dobrą formę trzymał Beech III. Podopieczni Artura Gronka nie mieli mocniejszych argumentów, aby przeciwstawić się tak dobrze grającym w ofensywie gospodarzom. Czarni wygrali drugą połowę 59:34, a w konsekwencji całą rywalizację 99:78.
Trefl Sopot – PGE Spójnia Stargard 72:71
W Sopockiej Ergo Arenie zmierzyły się dwa osłabione zespoły z Pomorza. Trefl nie mógł skorzystać z chorego Yannicka Franke oraz Michała Kolendy. W zespole Spójni doszło do zwolnienia z drużyny Ericka Neala. Działacze ze Stargardu szukają intensywnie nowego gracza na jego pozycję.
Ból kluczowych zawodników bardziej odczuł jednak Trefl, który przez sześć minut premierowej kwarty nie zdobył ani jednego punktu. Z kolei po stronie przyjezdnych kapitalnie grał Justin Gray. Po jego trzeciej trójce Spójnia wyraźnie prowadziła (0:19). Pierwsze punkty dla miejscowych zdobył Darious Moten, a zaraz po nim kolejne oczka dodali Karol Gruszecki oraz DeAndre Davis. Po pierwszej dziesiątce to gracze w biało-bordowych barwach prowadzili siedemnastoma punktami (9:26).
Dużo lepiej sopocianie prezentowali się w następnej partii, gdy punktował Young z Dorseyem. W ten sposób gracze z Trójmiasta zmniejszyli dystans do gości na 10 „oczek” (20:30). W następnym fragmencie dla Spójni punktowali: spod kosza Gilder, a zza łuku Steele. Przyjezdni wrócili do wyraźniejszej przewagi (20:37). Pod koniec pierwszej połowy sopocianie wzięli się do pracy za sprawą Josha Sharmy oraz Darrina Dorseya. Punkty spod kosza Motena zamknęły pierwszą połowę, po której Spójnia prowadziła tylko 39:30.
W drugiej połowie meczu gracze Trefla zaczęli grać jak równy z równym przez co zespół trenera Łukomskiego tracił przewagę. Zarówno skuteczni jak i aktywni byli Dorsey, Sharma oraz Gruszecki. Po punktach spod kosza Young to koszykarze w żółtych strojach byli na prowadzeniu (47:46). Sprawy gości w swoje ręce wzięli Steele, Gray oraz Gilder. Po ich trójkach przyjezdni z powrotem byli na przodzie, podchodząc na ostatnią część z czteropunktową zaliczką (52:56).
Stargardzianie genialnie otworzyli ostatnią partię za sprawą wyżej wymienionego Steela, Graya oraz Gildera. Po punktach spod obręczy Śniega goście ponownie uzyskali dwucyfrowe prowadzenie (55:66). Po punktach z wolnych Graya i półdystansie Młynarskiego, Spójnia prowadziła różnicą trzynastu punktów na 4:48 do zakończenia spotkania. Wydawało się, że przyjezdni zmierzają po zwycięstwo. Jednak druga część tej kwarty należała do zawodników Marcina Stefańskiego. W decydujących minutach meczu zaczęli trafiać Dorsey oraz Moten. Goście ze Stargardu w tym czasie zdołali przestrzelić cztery rzuty. Trójka wspomnianego Dorseya mocno przybliżyła sopocian na punkt do Spójni (70:71). Obydwa zespoły zdołały w ciągu 2:49 sekund przestrzelić po trzy razy swoje rzuty. Największy błąd zrobił Młynarski, faulując niesportowo Sharmę. 26-letni środkowy odwdzięczył się celnymi wolnymi, co zaprowadziło zawodników Trefla Sopot do wygranej nad PGE Spójnią Stargard 72:71.
fot. Czarni To Wy