Enea Stelmet Zastal zrewanżował się Dzikom

Enea Stelmet Zastal Zielona Góra odwinął się Dzikom Warszawa! Na rozpoczęcie 27.kolejki Orlen Basket Ligi, gracze Virginijusa Sirvydisa ograli stołeczną Watahę 74:61.

Dziki Warszawa – Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 61:74 Statystyki

Początkowo rywalizacja toczyła się w wolnym tempie. Zielonogórzanie po zagraniach Gligorija Rakocevicia, a także Dariousa Halla dość szybko objęli prowadzenie (4:8). Stołeczni w następnych akcjach mieli problemy ze wstrzeleniem się w ataku, co skutecznie na łatwe punkty z rzutów wolnych zamieniali Paweł Kikowski oraz Darious Hall. Następne punkty spod obręczy Amerykanina sprawiły, że Zastal miał w zapasie dziesięć punktów. Stołeczni reagować jedynie pojedynczymi zrywami Dominica Greena, a także Ajare Sanni’ego. Ostatecznie po udanym półdystansie A.J. Englisha, goście prowadzili po 10 minutach 22:12.

Przyjezdni kontynuowali dobrą grę w kolejnej części dzięki celnym trójkom Marcina Woronieckiego i Jeriaha Horne’a (12:30). Następnie efektownym wsadem odpowiedział Mateusz Bartosz. Po kolejnych łatwych wejściach Sanni’ego, Dziki miały do odrobienia jedenaście punktów. Pokrótce zespoły wymieniały się ciosami. Po dwóch trójkach English’a, gracze w zielonych strojach podwyższyli swą przewagę do szesnastu „oczek” (23:39). Trochę później zza łuku na przełamanie dla Dzików trafił Jarosław Mokros. Pierwszą połowę zamknął łatwym wejściem pod kosz Darious Hall. Zastal wyraźnie prowadził po 20 minutach w Warszawie 43:26.

Trzecią część lepiej rozpoczęli warszawianie, otwierając ją od trójki Grochowskiego, a także wsadu McGlynna. Przyjezdni reagowali dobrym wejściem pod trumnę Kołodzieja. W następnych akcjach gospodarze ponownie zgubili rytm w ofensywie, co jedynie nakręcało dobre akcje gości. Dzięki trafieniom Lewandowskiego, Englisha i Kołodzieja, zielonogórzanie utrzymywali wypracowaną zaliczkę z pierwszej połowy (37:54). Odrobinę później rezultat dla miejscowych próbowali korygować Green, Sanni oraz Bartosz. Finalnie po rzutach wolnych Horne’a, zielonogórzanie wygrywali po półgodzinnej grze 59:46.

W kolejnej odsłonie odpowiedzialność w ataku wziął na siebie Green, ale sprawnie ripostowali mu Rakocević i Musić. Po późniejszym, celnym rzucie Kikowskiego, goście mieli 14-punktowy bufor bezpieczeństwa (51:65). Pokrótce było jeszcze lepiej, bo następne łatwe punkty aplikowali z pola trzech sekund Musić, a także Horne. Warszawianie starali się zmniejszać zaległości przy pomocy punktów Aleksandrowicza, Greena i McGlynna. Zielonogórski zespół do końcowej syreny trzymali dwucyfrową zaliczkę, pokonując ostatecznie Dziki 74:61.

Dla Dzików 17 punktów rzucił Dominic Green . Natomiast dla Stelmetu 15 punktów i 6 zbiórek dał Darious Hall. W ten sposób zielonogórzanie zrobili ważny krok w kierunku utrzymania miejsca w ekstraklasie.

fot. KW
Kamil Wróbel

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *